lekarz Włodzimierz Salita

Omijajcie szerokim łukiem. Mój dzieciak ma wygięty kręgosłup od siedzenia godzinami w zbyt niskich szkolnych ławkach i jedną stopę wyraźnie uciekającą do środka. Na tyle mocno, że krzywi buty. Nie pomagają nawet buty ortopedyczne. Wizyta na NFZ u tego 'lekarza' wyglądała tak: dzieciak miał spacerować po chodniku pełnym zarazków kilka razy, stanąć tyłem, schylić tylko głowę i to było całe badanie (na odległość). I na tej podstawie padła diagnoza 'nic mu nie jest, a na krzywą nogę już nic się nie poradzi'. Zszokowana zaczęłam mówić o swoich spostrzeżeniach, obserwacjach, że dzieciak nie przesiaduje przy kompie, że ma bardzo dużo sportu, że noga zaczęła się krzywić dopiero w wieku 5-6 lat ... Na co usłyszałam: 'niemożliwe'. Znów zaskoczona nieprzyjemnym zachowaniem 'lekarza' próbowałam dowiedzieć się coś więcej, na co podniósł głos, że znów pytam o to samo i 'jeszcze dwa słowa i mnie wyrzuci z gabinetu'. Wiecie co? Wstałam i wyszłam. Nawet mnie nie zdenerwował. Zachciało mi się tylko z niego śmiać. Biedny niedouczony człowiek. Ale nie narażajcie siebie i przede wszystkim swoich dzieci na wizytę u niego. I ostrzegajcie innych. Ja będę ostrzegać.

Jesteś tym lekarzem? Przejmij profil i odpowiedź na opinię!