lekarz Stanisław Szklarczyk

Do gabinetu ortopedycznego Pana Doktora trafiliśmy na podstawie skierowania od lekarza rodzinnego. Schorzenie zdaniem jednych specjalistów poważne i wymagające działań - stopa płasko-koślawa, w opinii innych, jak mieliśmy okazję usłyszeć zaraz po wejściu do gabinetu - "zawracanie głowy". Nie wyrokuję, bo nie znam się, dlatego mając na względzie dobro mojego dziecka udaję się z takimi sprawami od specjalisty. Nie podważam w żaden sposób kompetencji Pana Doktora - czterdziestoletniego doświadczenia, o czym wspominał bardzo często podczas tej krótkiej wizyty. Dawno natomiast nie zetknąłem się z tak nieprzyjaznym, od samego progu stosunkiem do do mnie jako rodzica małego pacjenta. Mam wrażenie że diagnoza została postawiona już zanim przekroczyliśmy próg gabinetu bo od samego początku, jeszcze zanim Pan Doktor obejrzał nogi dziecka, utrzymywał, że jesteśmy tam niepotrzebnie i tylko zabieramy mu czas i tak było już do końca. Dominowała też zasada, ze mówi TYLKO Pan doktor i nic innego go nie interesuje, towarzyszyło temu mnóstwo zbędnych dygresji, często zupełnie odchodzących od tematu, co nie wnosiło niczego a tylko przedłużało wizytę. Skoro Szpital Uniwersytecki ma tak wybitnych Specjalistów, że jest w stanie ocenić schorzenie z wpisu, to może nie ma sensu w ogóle rejestrować pacjentów? Nikt dla własnej przyjemności nie czeka na wizytę pół roku a potem jeszcze spędza ponad godzinę w poczekalni, żeby komuś "pozawracać głowę". Rozumiem, że wszyscy są przepracowani i zmęczeni i nie oczekuję wiele, ale jakiś minimalny szacunek do drugiego człowieka byłby całkiem na miejscu bo poczułem się potraktowany jak bezrozumne bydlę trwoniące cudzy czas ( tak jakby mój nie miał żadnego znaczenia).

Jesteś tym lekarzem? Przejmij profil i odpowiedź na opinię!