lekarz Krzysztof Kołtowski

Ten lekarz opiekował się mną w szpitalu dziecięcym w Trzebnicy i uczestniczył w operacji kręgosłupa w 1990 roku. Był jednym z lekarzy z zespołu doc. Jerzego Przybylskiego. Byłam bardzo zadowolona z opieki i mam ogromne zaufanie do wiedzy i doświadczenia tego lekarza. Bardzo kulturalny, słuchający i wzbudzający zaufanie. Niedawno konsultowałam z nim moje dolegliwości po 30 latach od zabiegu. Lekarz jak zawsze wysłuchał i poradził, co robić. Polecił mi również lokalnych specjalistów, abym nie musiała jechać do niego z drugiego końca Polski. Wspaniały człowiek, jestem mu wdzięczna za leczenie i pomoc. Jeśli się jest pacjentem, który przychodzi do lekarza po poradę, a nie z gotową diagnozą, to na pewno ten lekarz pomoże. Polecam!

Jestem zażenowana kulturą osobistą Pana Doktora. W pierwszych minutach wizyty, nie chciał ze mną dyskutować, zrzucając rozmowę w sposób niegrzeczny na mamę, której ciężko aktualnie przez ból nawet złapać oddech. Nadmienię także, że jestem w ósmym miesiącu ciąży, (której nie da się przegapić,) a Pan Doktor cały czas wprowadzał nieznośną, nerwową atmosferę. Ponadto nie dokonał jakichkolwiek oględzin, nie spytał o natężenie bólu czy jego miejsce. Od razu stwierdził, że konieczny jest rezonans magnetyczny (remedium na wszystko). Po mojej uwadze, iż na ten moment potrzebujemy gorsetu, a po opinii onkologów zgłosimy się na dalsze leczenie (z racji wcześniejszych chorób istnieje możliwość patologicznych zmian a nie zmian zwyrtodnieniowych), Pan Doktor nerwowo zareagował, iż nie mamy badań histopatologicznych (tak jakby ortopeda mógł decydować o leczeniu onkologicznym), i wręcz zmuszał nas do badania rezonansem. Dodatkowo podważał opinię onkologów co do konieczności wykonania badania PET. Jego zdaniem wynik biopsji i rezonans dał by odpowiedź na wszelkie pytania.. W konsekwencji nerwowej wymiany zdań, mama się rozpłakała, gorset nie został wypisany, a nie mała opłata została oczywiście pobrana przed wejściem do gabinetu. NIE POLECAM! Według mnie dobry ortopeda powinien liczyć się z cierpieniem pacjenta, (mama aktualnie musi przyjmować opioidy), a mama mimo stwierdzonych złamań trzonów (RTG) nadal nie jest ustabilizowana w odcinku lędźwiowym (pomimo wskazań onkologa). PRZESTRZEGAM!

Jesteś tym lekarzem? Przejmij profil i odpowiedź na opinię!